Wczoraj udałam się na sesję z Darią, link do jej photobloga macie w załączniku. Jestem bardzo zadowolona z efektów. Kilka zdjęć zamieszczę poniżej. Było bardzo miło, no może poza jednym niezbyt normalnym gościem, przyglądającym się nam. Niby nie byłoby w tym nic niezwykłego, bo gdybym była na jego miejscu, to również zwróciłabym uwagę na dziewczynę pluskającą i wyginającą się w zalewie i na tę drugą, która lata w tę i z powrotem robiąc jej zdjęcia, ale... owy mężczyzna stał na ''plaży'' i chyba na bieżąco wymyślał jakieś przeboje o duchach i niemiłosiernie fałszował, a kiedy zaczęłyśmy się powolutku zbierać on podążył za nami w swym pięknym, kolorowym dresiku i na jakim starym składaku. Widać było, że zaczął przyśpieszać, my już nieźle zeschizowane schowałyśmy się za rogiem pierwszego, lepszego budynku. Przeczekałyśmy najgorsze, czyli chwilę, aż mężczyzna nas minął. Na moment zamarłyśmy, gdyż usłyszałyśmy, że ktoś się zbliża. Na szczęście pan miał raczej pokojowe zamiary i był bardziej wystraszony niż my, gdyż zaczęłyśmy za nim iść, jakoby miałoby to być bardziej bezpieczne. Kilka razy po drodze oglądał się do tyłu, aż w końcu wybrał drogę przez błoto i na skróty, a my podążyłyśmy asfaltem do cywilizacji. Kupiłyśmy drobne przekąski i udałyśmy się na przystanek autobusowy. Siedziałyśmy tam jakieś czterdzieści minut, ale w między czasie zauważyłyśmy tego przerażającego mężczyznę znad zalewu i serce znowu zaczęło nam mocniej bić. Dobrze, że patrzył w przeciwną stronę. Autobus w końcu przyjechał. Ja wsiadłam, a Daria pobiegła do parku spotkać się ze znajomym. Ja udałam się do centrum. Drobne zakupy, skromny posiłek i spacer z koleżanką to całkiem miły koniec dnia.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz